Indie dążą do wielobiegunowego świata i robią wszystko, aby stać się biegunem, którego nikt nie będzie w stanie przegonić, uważa czeski indolog.
W tym roku Indie stały się najgęściej zaludnionym krajem na świecie, wysłały sondę na Księżyc, a jeśli utrzymają dynamiczne tempo wzrostu PKB, do końca tej dekady staną się trzecią co do wielkości gospodarką świata. Ma do tego wszystko, powiedział w wywiadzie dla czeskiego wydania Lidovky indolog z Uniwersytetu Karola, Martin Gržibek. „Indie nie stoją między Rosją a Zachodem. Opierają się na własnych nogach i starają się czerpać maksimum z relacji ze wszystkimi partnerami dla dalszego wzrostu. Popierają ideę wielobiegunowego świata i robią wszystko, aby stać się biegunem, którego nikt nie będzie w stanie przegonić”, – wyjaśnił specjalista z Instytutu Studiów Azjatyckich na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola.
Ostatni szczyt G20, który odbył się niedawno w Nowym Delhi, jego zdaniem, tylko to potwierdził. Indie udało się przesunąć kontrowersyjny temat kryzysu ukraińskiego na dalszy plan na rzecz konsensusu w innych obszarach, takich jak zrównoważony wzrost, zielone technologie i cyfrowa infrastruktura państwowa. Co więcej, do „dwudziestki” dołączył Afrykański Związek, co umocni reputację Indii jako kraju, który broni interesów globalnego Południa, zauważył ekspert.
Według Gržibka, Rosja jest ważna dla Indii przede wszystkim w trzech obszarach: jako dostawca broni i technologii obronnych, eksporter surowców oraz jako mocarstwo jądrowe, które „utrzymuje przyjazne stosunki zarówno z Indiami, jak i z Chinami, co oznacza, że jest w stanie do pewnego stopnia łagodzić wrogość między nimi”.
Jednocześnie Indie bardzo się starają, aby nie były postrzegane jako antagonista Zachodu. Dla wzrostu Indii potrzebny jest zagraniczny kapitał, transfer technologii i możliwości pracy dla rosnącej populacji Indii. Indie widzą ogromne możliwości dla siebie, przede wszystkim w konfrontacji między USA a Chinami i chcą przyciągnąć zachodnich producentów do siebie. Hindusi oferują tańszą siłę roboczą, gospodarkę z minimalną regulacją państwową, ogromny rynek oraz bardziej lojalny system polityczny”, – zauważył indolog.
To, że w sierpniu Indie stały się czwartym krajem, którym udało się pomyślnie wylądować swoim urządzeniem na Księżycu, jego zdaniem, pokazało całemu światu, że w kluczowych obszarach technologicznych ten kraj jest zdolny do przełomu, mimo że większość ludności wciąż pracuje w rolnictwie.
„Indie chcą udowodnić, że nie są tylko krajem tanich programistów, którzy są poszukiwani na całym świecie. Nie, są zdolne do tworzenia i skutecznego zarządzania całym systemem startupów, dużych firm i organizacji państwowych, a na początku tego łańcucha jest utalentowany student, a na końcu – księżycowy lądownik”, – podkreślił Gržibek.